Rodzinka

To co najwspanialsze po ciężkim dniu czeka na mnie w domu.

Nieważne jak trudny będzie dzień to uśmiechy tej dwójki rekompensują wszystko :)

15781786_1517616328267153_253333599780061849_n

Uwielbiam! Kocham najmocniej na świecie.

Nic tak nie ładuje moich baterii jak oni.

Kłócą i przekomarzają się bez przerwy. Cały czas, gdy są razem, jest głośno. Co chwila, któreś skarży: mamo, a Kuba mnie popchnął, mamo, a Karolina mi przeszkadza w układaniu Lego. Ale wiecie co, gdy tylko nocują u babci to nie mogę zasnąć – a powinnam skorzystać z tego, że jest cisza :) Matki to jednak przewrotne istoty są.

 

Oj … diety chyba nie będzie :)

W Nowy Rok wkraczam zdecydowanym krokiem, pełna nadziei i planów na to co zrobię.

Ten rok ma być pod znakiem szczęścia, więc nie ma czasu na odkładanie na później. Trzeba działać od pierwszych dni. Zaczęłam już dziś. Wczoraj wieczorem zastanawiałam się co tak naprawdę daje mi satysfakcję, co sprawiało mi zawsze przyjemność i przychodziło z łatwością. Analizowałam i doszłam do wniosku, że najlepiej to ja potrafię gotować. W ciągu ostatnich lat trochę to zaniedbałam i zauważyłam, że do mojej kuchni wdarła się rutyna oraz lenistwo. Od kiedy dzieci chodzą do szkoły i przedszkola, gotuję tylko w weekendy. Nie należę do tych kochających żon, które codziennie dla męża mają przygotowany obiad i kolację, a rano robią kanapki. ( z tymi kanapkami to jest tak, że sama chętnie bym skorzystała, gdyby ktoś dla mnie też zrobił – zazwyczaj kupuję gotowe w kantynie).

Tuż po ślubie, niemalże codziennie przygotowywałam kolację dla dwojga. Zawsze było coś pysznego do jedzenia. I tak małżonek, niemalże książkowo, przybrał 10 kg przez pierwszy rok (niestety ja też, bo jako, że mój Ślubny nie lubi jeść samotnie, to ja mu zawsze towarzyszyłam ;( ).

W tamtym czasie w mojej kuchni można było znaleźć przyprawy z całego świata; kolekcjonowałam je pieczołowicie, bo w końcu nie ma nic lepszego od ryżu z szafranem, a do tego curry z kurczakiem.

Dziś do perfekcji mam opanowane przygotowywanie niedzielnego rosołu i pomidorowej (zawsze z przetartymi pomidorami z puszki lub świeżymi), oraz kotletów schabowych, na zmianę z mielonymi – bo takie menu preferują moje dzieci. A mi marzy się, wręcz śni po nocach, zupa tajska na bogato (z mnóstwem krewetek, bogactwem przypraw i mleczkiem kokosowym). Mam wrażenie, że wieki nie jadłam naprawdę pysznej potrawy, która przyprawiłaby mnie o obłęd.

Plan na ten tydzień: przynajmniej jedno danie tajskie, które sama przygotuję!

Jest tylko jeden problem. Moje dzieci nie jadają takich potraw. Nie chcę gotować dwóch lub trzech różnych dań. I tu jest wyzwanie do podjęcia: przekonać do nowego, potraw innych niż zwykle.

Może być trudno ;(  niewiele osób wie, że dzieci, które cierpią na nadpobudliwość psychoruchową mają trudności w próbowaniu nowości. Choć mój syn wiele dań zaakceptował, to jednak nadal czuje niepokój przed nowymi smakami. Nie zawsze daje się przekonać do nowych smaków, czasami gdy spróbuje i raz posmakuje mu danie, to bywa, że kolejnym razem nawet nie chce go spróbować. Sukcesem jest to, że kosztuje różnych rzeczy i ufa nam, że warto.

Mam już plan na najbliższy tydzień i wyzwanie do podjęcia, ale rok ma 365 dni, więc przydałby się plan roczny – prawie jakbym była w pracy i analizując swój target roczny, dzieliła na plany miesięczne i tygodniowe 😉

Plan na rok 2017 to profesjonalny kurs kulinarny.

Pewnie osoby, które oczekiwały deklaracji otwarcia restauracji lub chociaż zatrudnienie w charakterze kucharza się trochę rozczarowały. Może kiedyś, za kilka lat. Teraz nie ma takiej opcji.

Trzymajcie kciuki, bym nie rezygnowała ze swoich planów, żeby nie podzieliły losów tych sprzed kilku lat.

A teraz już wiecie, dlaczego nie planuję diety odchudzającej. Kucharz, który jest chudy nie wzbudza zaufania wśród osób, które karmi 😉