Co za rok?

Od kilku dni wielu z nas przygotowuje postanowienia na Nowy 2017 rok. Niektóre z nas mają bardzo tradycyjne, np. schudnę 5 czy 10 kg, zmienię pracę, znajdę faceta. Ja też mam postanowienia, ale nie będę się odchudzała, bo choć pewnie powinnam stracić parę kilo, to jednak jest mi dobrze z moim ciałem. Nie będę szukała nowego faceta – już jednego mam 😉 ze słodyczy nie zrezygnuję, bo je po prostu uwielbiam, poza tym nie ufam tym osobom, które nie jedzą słodkości.
Będę szczęśliwa – to moje jedyne postanowienie na Nowy Rok. Będę szczęśliwa na przekór innym i dla innych.
Jeszcze nie wiem jak to osiągnę, ale dam radę. Przez ostatnich kilka miesięcy nauczyłam się mówić, że dam radę; nie postaram się, nie spróbuję, ale dam radę. I działa.
Dlatego w 2017 r.:
* zadbam o siebie – bo w tej gonitwie zapomniałam nawet drogi do kosmetyczki,
* będę bardziej zdecydowana,
* odważę się na rzeczy, których się bałam,
* zrealizuję swoje marzenia – ale o nich innym razem,
* podejmę wyzwania.

15822528_742529345922744_4449223209067951569_n
2016 r. był trudny, bardzo burzliwy i wiele mnie kosztował, dlatego nadchodzący rok będzie lepszy, bo pod znakiem szczęścia.
Wszystkim życzę szczęścia, bo to jest najważniejsze. Jak to dziś przeczytałam na FB: na Titanicu wszyscy byli zdrowi, ale szczęścia im zabrakło.
Widzimy się za rok :) Bawcie się dobrze !

Happy new year 2017 written with Sparkle firework
Happy new year 2017 written with Sparkle firework

z dedykacją dla … męża

Dziś dzieci nocują u cioci poza miastem. Odwiozłam je wieczorem, a wracając spojrzałam w niebo. Zobaczyłam coś, na co nie spoglądałam chyba wieki. Co? Gwiazdy! A konkretnie Wielki Wóz.

070727wielki_woz01

To nie jest widok, który dziś zobaczyłam – zdjęcie pożyczyłam z Internetu; mam wrażenie, że to co dziś widziałam to byłoby najpiękniejsze ujęcie, niestety nie jestem super fotografem, więc zdjęcie nie wyszło 
Widok te ma dla mnie znaczenie sentymentalne. W czasach, gdy jeszcze nie byłam mężatką, z moim przyszłym, często patrzyliśmy w gwiazdy. Dziś po położeniu maluchów do łóżek nawet nie ma mowy o wyjściu z domu – przecież nie zostawimy ich samych.
Nie chodzi mi tu wcale o to, że dzieci są przeszkodą, tyko dziś zrozumiałam, że w całej tej gonitwie i codzienności, zapomnieliśmy o tym, co kiedyś sprawiało nam radość. Mogliśmy godzinami patrzeć w niebo trzymając się za ręce, w swoich objęciach zapominaliśmy o kłopotach. A dziś? Dziś zapomnieliśmy, że na niebie są gwiazdy, że wystarczy być blisko siebie, a smutek i żal znikną. Codziennie jesteśmy tak pochłonięci obowiązkami, że zapominamy o tym, dlaczego jesteśmy razem.
Spojrzałam w niebo i przypomniałam sobie, jak pięknie było kiedyś, o czym zapomnieliśmy przez te lata. Chciałam przypomnieć o tym mężowi, niestety telefon pozostał głuchy. Nasze dzisiejsze rozmowy nie należały do najmilszych, więc pomyślałam, ż po prostu obrażony, ale pyszna kolacja poprawi mu humor. Niestety znów nas dopadła rzeczywistość, a konkretnie wirus. Przed świętami maluchy chorowały na rota wirusa, dziś dopadło męża. A ja zupełnie nieświadoma swoich czynów, postanowiłam przygotować wariację nt. tortellini ze szpinakiem, a jak szpinak to i czosnek – to było trudne do zniesienia także kolację niestety zjadłam samotnie, a gwiazdy mogę pooglądać również tylko we własnym towarzystwie.
kolacja we dwoje

Z ADHD pod jednym dachem

Już wcześniej wspominałam o tym, że jedno z moich dzieci ma nadpobudliwość psychoruchową, przez wielu krótko nazywaną ADHD. Rzadko w domu używamy tych stwierdzeń, bo uważamy, że nie ma powodu argumentować złego zachowania syna jego zaburzeniami. I tak codziennie żyjemy z ADHD. Jeśli nie możesz czegoś pokonać – polub to! Kierujemy się tą dewizą, bo tak łatwiej i w zasadzie nie mamy wyjścia.
Nasze problemy zaczęły się gdy Synek poszedł do szkoły, jako jeden z wielu „szczęśliwych” sześciolatków. Dziś jesteśmy mądrzejsi i gdyby można było cofnąć czas to na pewno byśmy starali się udowodnić, że Młody nie powinien jeszcze iść do szkoły. Cóż, mleko się rozlało, do szkoły poszliśmy. Dosłownie poszliśmy, dlatego że co chwila byliśmy do niej wzywani, jako rodzice. Zaczęło się na stłuczonej szybie, a potem już było tylko gorzej…
Wydawało nam się, ze trafiliśmy na nauczycielkę, która sama będąc matką dzieci w podobnym wieku, zrozumie trudy rodzicielstwa i wychowywania dziecka, które ma problemy – niestety tylko nam się tak wydawało, a nauczycielka szybko pokazała jak bardzo pragnie pozbyć się problemu z klasy, a psycholog szkolna wraz z dyrekcją ze szkoły. Niestety w tamtym, trudnym dla nas czasie, bo dopiero byliśmy na etapie diagnozy Synka, spotkaliśmy ludzi, którzy choć powinni, to odmówili nam pomocy. Cale szczęście nie wszyscy byli tacy i mieliśmy okazję poznać fantastycznych psychologów , pedagogów i terapeutów. W ciągu kilku miesięcy udało nam się otrzymać diagnozę i potrzebne wsparcie. Bo to ostatnie dla dziecka i jego rodziców jest najważniejsze.
Diagnoza była dla nas trudna do przyjęcia. Bo przecież w przedszkolu nikt nie narzekał na naszego Synka, nie było skarg. Ale gdy Młody poszedł już do szkoły zauważyliśmy, że coś niepokojącego się z nim dzieje: był bardzo rozdrażniony, jego ruchliwość była wzmożona, a największy problem był z odrabianiem lekcji – po prostu była to droga przez mękę, nie chciał tego robić (zdarzało się, że 4 linijki literek pisał nawet 3 godziny). On się denerwował i my byliśmy zdenerwowani – teraz wiemy, że przy nadpobudliwości to nie tędy droga. Doszły też uwagi w dzienniku, że trzaska szufladami, do koleżanki mów „zamknij się”, gdy do niego zagaduje na lekcjach, na przerwach przepycha się z kolegami. Na nic się zdały prośby, a nawet groźby by Młody się uspokoi i w końcu przystosował do szkoły. Niektórzy rodzice pewnie by to zignorowali, bo przecież jak my byliśmy w wieku naszych dzieci, takie rzeczy też się działy i nikt nie chodził do szkoły na skargę, ani do psychologa. My wybraliśmy inną drogę i postanowiliśmy w pierwszej kolejności dowiedzieć się o co tak naprawdę chodzi, co dzieje się z naszym dzieckiem. Zaczęliśmy od integracji sensorycznej, i tu już pierwsze sygnały że to może być nadpobudliwość psychoruchowa. Od terapeutki dostaliśmy nawet wskazówki dla nauczyciela, zresztą pani sama o nie poprosiła. Były to wskazówki, ale tylko przez 2 dni pani stosowała się do nich, bo została poinformowana przez dyrekcję i psychologa szkolnego, że nie może stosować wskazówek z prywatnej poradni specjalistycznej. Wyobraźcie sobie moją minę i strach, dlaczego nie? Przecież w poradniach prywatnych często pracują lepsi specjaliści niż w państwowych, nie mamy czasu na czekanie w kolejce, stać nas na zajęcia prywatne – dlaczego nie? Dziś już wiem, ze szkoła ma OBOWIĄZEK STOSOWAĆ SIĘ DO WSKAZÓWEK KAŻDEJ PORADNI SPECJALISTYCZNEJ, niezależnie od tego czy jest ona państwowa czy prywatna. Nie dajcie sobie wmówić, że tak nie jest. W naszej miejscowości nie ma zbyt wielu specjalistów w tej dziedzinie i niektórzy pracując w placówce państwowej pracują też w prywatnej do której uczęszczamy. Czy w przypadku np. cukrzycy, też szkoła by odmówiła podawania insuliny, dlatego że rodzice przynieśli zaświadczenie z prywatnej przychodni?
Tak więc przyjęliśmy ADHD pod nasz dach. Zaprzyjaźniliśmy się z nim. Nie mieliśmy wyjścia, bo dopadło naszego ukochanego Synka. Nie jest łatwo, ale walczymy każdego dnia.
Ktoś mnie zapytał skąd się wzięła nadpobudliwość psychoruchowa, co ją wywołuje? Jak przy innych zaburzeniach naukowcy postanowili i tu znaleźć kilka przyczyn:
• czynniki genetyczne, tzw. dziedziczenie wielogenne (w materiale genetycznym nie można znaleźć jednego miejsca odpowiedzialnego za powstawanie ADHD),
• uwarunkowania psychospołeczne (zaburzone funkcjonowanie rodziny, choroby lub zaburzenia psychiczne w rodzinie, uzależnienia u rodziców, brak konsekwencji w procesie wychowawczym, niezaspokajanie potrzeb psychicznych dziecka, deficyty neuropsychologiczne),
• czynniki okołoporodowe (urazy, zamartwica, nieprawidłowy przebieg ciąży; wcześniactwo, nikotynizm, alkoholizm, narkomania w okresie ciąży; infekcje, szczególnie wirusowe w czasie ciąży),
• alergia i nietolerancja pokarmowa,
• ciężki przebieg chorób zakaźnych oraz urazy czaszki w okresie dziecięcym,
• przewlekłe zatrucia ołowiem,
• niedobór substancji neuroprzekaźnikowej, komórki mózgowe dotknięte zaburzeniami są niedojrzałe, w większości przypadków dojrzewają w późniejszym okresie (młodzieńczym),
• dostarczanie organizmowi nadmiernej ilości barwników, konserwantów i salicylanów
U nas miało miejsce kilka czynników z listy powyżej. Nie wiem jaki, i czy w ogóle mają wpływ na to, że moje dziecko ma ADHD, choć w ankietach, które wypełniałam podczas diagnozowania, pytania o przebieg ciąży i poród były, pytano też o choroby zakaźne jakie przebyliśmy. Ja matka, która urodziła przez cesarskie cięcie, przebyłam w ciąży rota wirusa i wirusowe zapalenie układu moczonego, synek w wieku 3 lat wylądował w szpitalu z rota wirusem, a w wieku 5 lat w wyniku reakcji alergicznej w trakcie ospy wietrznej; dzisiejsze jedzenie ma mnóstwo konserwantów, barwików i salicylanów – w chwili obecnej tylko na to ostatnie mamy jakiś wpływ.
Nadpobudliwość psychoruchowa może przejawiać się w trzech strefach:
• ruchowej – dziecko zazwyczaj biega zamiast chodzić; bywa ze podejmuje działania niebezpieczne (zdarzają się wtedy urazy, np. złamania); podczas oglądania telewizji klaszczą, podskakują, wiercą się, zmieniają kanały; miewają problemy w zawiązywaniu sznurowadeł, zapinaniu guzików, brzydko rysują, ich prace są pomięte i poplamione; mają trudności z ładnym pisaniem;
• poznawczej – mają problemy w skupieniu się na jednej czynności; cechuje je gadatliwość, pochopność i pobieżne myślenie;
• emocjonalnej – niedojrzałość emocjonalna sprawia, że dziecko jest uparte, niecierpliwe i nietolerancyjne. Łatwo ulega sugestii i wpływom innych. Nie potrafi wyciągać wniosków z własnych doświadczeń, co prowadzi do niskiego poczucia pewności siebie a w konsekwencji do zaniżonej samooceny. Jego odporność na sytuacje trudne jest bardzo niska, dlatego po nieudanych próbach rezygnuje z podejmowania dalszych etapów działań, traci zapał lub wykonuje zadanie chaotycznie. Nie potrafi czekać, chce być chwalone natychmiast. Dzieci nadpobudliwe często wchodzą w konflikty z rówieśnikami co powoduje złe funkcjonowanie w sferze społecznej. Mają również większe szanse od swoich rówieśników bycia odrzucanym lub stania się kozłem ofiarnym.
Nadpobudliwość psychoruchowa może dotykać wszystkich, 2 lub tylko jednej sfery.
Nie ma znaczenia ilu sfer dotyka. Mnie bardziej zaniepokoiły zagrożenia jakie niesie ze sobą ADHD, które przez otoczenie będzie zignorowane. Dlatego zabraliśmy Młodego ze szkoły, która nie okazała nam wsparcia (raczej coś wręcz przeciwnego). Przeraziło nas to, że brak odpowiedniego wsparcia ze strony rodziców i pedagogów może doprowadzić do:
• obniżonej samooceny,
• zaburzeń sfery emocjonalnej i rozwoju nerwicy,
• depresji,
• zachowań aspołecznych,
• postawę lękową lub agresję,
• uzależnienia ,
• słabsze osiągnięcia w nauce.
A teraz coś dla rodziców, którzy tak jak my mają dzieci z nadpobudliwością psychoruchową, takie małe światełko w tunelu  Nie jest idealnie, miewamy trudne dni, czasami nie potrafimy do niego dotrzeć, ale już nieźle czyta, piszę ze słuchu, i to całkiem ładnie, kolorując już nie zamazuje obrazka jednym kolorem, tylko zmienia kredki i nie wychodzi za linię. Walczy z impulsywnością. Była to nasza wspólna ciężka praca i jeszcze mamy wiele do wypracowania, ale każdy sukces nas motywuje. Synek słysząc pochwały, nawet za drobne rzeczy, ma większe chęci by sięgać po trudniejsze zadania. A i najważniejsze, w wieku 7 lat poszedł do drugiej klasy 😉 – nie skorzystaliśmy z możliwości ponownego posłania go do pierwszej.
ADHD nauczyło nas zauważać najdrobniejsze sukcesy dziecka (nie tylko Synka, ale też jego siostry), cieszyć się z każdego postępu.

Omal nie umarłam ze strachu…

Dopiero dziś piszę o tym, co przytrafiło mi się wczoraj. Kosztowało mnie to mnóstwo nerwów i najnormalniej w świecie nie miałam już siły.
Wczoraj miałam dzień wolny – jeden jedyny na załatwienie mnóstwa spraw. Priorytetem była rozmowa z Paniami: psychologiem i pedagogiem szkolnym. Korzystając z tego, że to dzień wolny postanowiłam pójść też do fryzjera. Udało mi się w ostatniej chwili umówić na godz. 12. Super, bo Młody kończy lekcje o 12:45, a na 13:15 ma muzykoterapię. Zdążymy.
Wszystko byłoby super, gdyby nie to, że Syn kończy lekcje o 12:30. Zawsze kilka razy sprawdzam, o której dokładnie kończy – tym razem nie wiem czemu, ale tego nie zrobiłam.
To co przeżyłam to zrozumie tylko matka, która spóźniła się kiedyś po dziecko i nie zastała go w szkole. To były chyba najgorsze 30 minut moim życiu. Trudno jest mi nawet sobie wyobrazić co czuło moje dziecko, gdy nie zastało mnie w domu, ale okazał się na tyle dojrzały, że postanowił wrócić do szkoły.
Jak dowiedziałam się że jest w szkole, to w drodze obmyślałam sobie, jak mu nagadam, jak go ukażę, ale jak go zobaczyłam to tylko przytuliłam najmocniej jak potrafię i powiedziałam: dobrze, że Cię znalazłam. Kocham Cię Synku.
Zwariowałabym jakbym go nie mogła znów przytulić.
Wiecie co? Chyba już nigdy nie pójdę do fryzjera w czasie, gdy moje dziecko jest w szkole. Moja fryzura nie jest warta takiego stresu. O nie!!!
Od rana już planowałam. Miałam wam opisać, jak oceniam rozmowę w Paniami: psychologiem i pedagogiem w szkole. Bałam się tej rozmowy, ale znów mogę przyznać, że w przypadku tej szkoły czuję naprawdę wsparcie, a nie próbę udowadniania mi, że to moja wina, że mam dziecko z nadpobudliwością. Że powinnam leczyć go farmakologicznie. Kochani pierwszy raz od dawna czuję, że na naszej drodze stanęli ludzie, którzy chcą nam pomoc i są dla nas wsparciem. Dla wychowawczyni Synka mogłabym napisać list pochwalny  cudowna osoba. A Panie, które ze mną rozmawiały okazały naprawdę dużo empatii. Takie rozmowy bardzo pomagają i sprawiają, że rodzice mają jeszcze więcej siły.
Sporo przeszliśmy zanim trafiliśmy do obecnej szkoły. Staraliśmy się chronić Synka najlepiej jak potrafiliśmy, jednak nie udało nam się to. Potem potrzebowaliśmy kilku miesięcy, żeby wszystko wróciło do normy: znów mamy pogodne dziecko, które cieszy się życiem.
Staramy się nie wracać do tamtego okresu, ale postanowiłam, że opisze co może czekać dzieci i rodziców dzieci z ADHD, ale też z innymi zaburzeniami. Liczę na Wasze sugestie, co jeszcze warto poruszyć? co spotkało Was? nie tylko to co złe, bo może tak jak my trafiliście na cudownych ludzi.